niedziela, 13 listopada 2016

#20 razem najlepiej ♡ / przedłużony weekend

10-13.11.2016r.
Adrian przyjechał ♡ jako, że 11.11.16 (piątek) był wolny, przyjechał już dzień wcześniej, czyli mieliśmy dla siebie aż 3 dni i 3 noce! O 21 w czwartek wracałam z pracy z Nim jednym pociągiem. To był piękny weekend...
Po 10h pracy spotkać go w pociągu w drodze do domu to coś pięknego! Było trochę ludzi i się śmialiśmy, że pewnie nami "rzygają", ale nie mogliśmy się od siebie oderwać... nie mogłam uwierzyć, że siedzę mu na kolanach, że mnie przytula, całuje, jest tak blisko. Przywiózł ze sobą szampana, żeby uczcić długi weekend, więc wieczór był naprawdę udany :3 To było cudowne znowu z nim spać i czuć jego obecność, że jest tuż obok.
W piątek wstaliśmy trochę później, a za oknem zastaliśmy to! ZIMA!
 Zrobiliśmy sobie śniadanko i wypiliśmy kawkę. Był wolny dzień, leniuszkowy, więc wzięliśmy się za sprzątanie mojego pokoju. Adrian mi poodkurzał i zrobił w łazience majsterkową robotę, zginęłabym bez jego pomocy! Był mój weekend z obiadami, a dostałam od mamy pałki w warzywkach, więc wszyscy mogli skosztować. Po obiadku poszliśmy z Adrianem na spacerek, porobić pare zdjęć na śniegu *.* zaszliśmy przy okazji do sklepu po małe % i ciasteczka do wieczornego sklepu.

Po zdjęciach spieszyliśmy do domku, bo była o 16 ostatnia część Hobbita w tv, a chcieliśmy sobie zrobić seansik. Herbatka, ciasteczka, rozłożone łóżko i On, czyli film idealny!

Po filmie kolacyjka i moment była 20:35, czyli mecz Polska-Rumunia, który wygraliśmy 3:0.
W międzyczasie zrobiłam Adrianowi niespodziankę, miłą niespodziankę, która zostanie między nami :3 więc kolejny wieczór można uznać za bardzo udany! Swoją drogą u nas nie ma czegoś takiego jak nudny wieczór, czy nieudany wieczór... zawsze jest cudownie, bo zawsze coś wymyślimy, żeby spędzić pięknie czas ze sobą, a jest go nam dane tak malutko :(
Sobotę natomiast miałam prawie że doskonale zaplanowaną! Wstałam o 7, Adriana obudziłam o 7:40 z kawusią w ręku, kochana ja. Ogarnęliśmy się i o 9:02 był pociąg do Rumii, a stamtąd udaliśmy się do Riviery, czyli Gdynia Wzgórze Św. Maksymiliana.
Trzeba było poszukać dla mnie jakiś płaszczyk na zimę i rozejrzeć się za potencjalnymi prezentami dla Adriana.
Wybraliśmy książkę "Paradoks Szympansa". Zapowiada się ciekawie i z pewnością od niego pożyczę! A poza tym dostałam wskazówki co jeszcze mógłby dostać, ale to już zostanie tajemnicą. Będę zamawiała w tygodniu. Znalazłam dla siebie szary płaszczyk, który wygląda tak:
Po zakupach, po 13 zabrałam Adriana na RANDKĘ! Pojechaliśmy do Gdańska, w pobliże UG do Manekina<3

Uwielbiam tę naleśnikarnię. Jest bardzo oblegana, przez co czekaliśmy najpierw w kolejce, a potem ok. 45min na realizację zamówienia. Poszliśmy tam z myślą o pancake'ach, ale zmieniliśmy zdanie i chcieliśmy zjeść coś wytrawnego na obiad, a nie się przesładzać. Ostatnim razem zjadłam je z jagodami, białą czekoladą i sosem śmietankowym-istny raj w gębie!
Adrian zamówił:
  • Tagliatelle Naleśnikowe pikantne z kurczakiem, cebulą, papryką i rukolą.
A ja zamówiłam:
  • Czarnego Naleśnika z łososiem marynowanym, serem śmietankowym, liśćmi szpinaku, cebulą oraz sosem koperkowym.
RAAAJ! Bardzo smakowało, a wyglądało tak:
Mega polecam Manekina, bo jedzenie jest przepyszne, da się nim najeść i jest tanio!
Po 16 mieliśmy pociąg do Rumii.
Bardzo pragnęłam, żeby wracać do domu o zmroku, bo chciałam przejazdem pokazać Adrianowi Gdynię nocą i udało się! Naprawdę robi to wszystko wrażenie, a ja byłam szczęśliwa jak dziecko, czyli jak zawsze, bo cały dzień mi się udał. O 18 byliśmy w domku z szampanami na kolejny cudowny wieczór :3 pooglądaliśmy mieszkanka, a potem oglądaliśmy Pottera, na którym już troszkę przysnęłam haha Adrian się śmiał ze mnie, że 5 sekund mi wystarczyło!
Rano pozwoliliśmy sobie na dłuższe leżenie w łóżku, poszliśmy do sklepu na zakupy na jego drogę do Piły, a po 14 zrobiłam spagetti mamy na obiad.

O 15:21 pociąg wraz z moim chłopakiem odjeżdżał, zostawiając mnie z pustką i myślą, że jeszcze 12 dni i się zobaczymy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz