środa, 21 czerwca 2017

#55 Odwiedziła Nas rodzinka! / Kordysie

16-18.06.2017r.
Po miesiącu mieszkania razem w Gdańsku oczekiwaliśmy na niecodziennych gości. Na weekend przyjechała do nas Rodzinka.pl: rodzice Adriana, razem z jego siostrą i pieseczkiem- Tosią <3
W piątek po szkole wróciłam szybko do domku, by go posprzątać i przyszykować na odwiedziny. Lśniący i wypucowany od 15 czekał na przybyszy. O 18 dostaliśmy cynk, żeby zejść na dół. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęć naszego domu, gdy wszystko wnieśliśmy na górę. Rodzice Adriana przed wyjazdem z Piły byli u mojej mamy po łupy. Dała chyba 2 duuuże torby ze... wszystkim :o Od jedzenia po chemię. Dostaliśmy 8 słoików z jedzeniem, zgrzewkę pepsi, kartony proszków, multum płynów do prania i podłóg. Musiałam specjalnie robić w szafach miejsce, żeby wszystko spakować. Nie wspomnę o mojej biednej, malusiej lodówce. Nadal pęka w szwach. Choć nie narzekam :3

 Nasza Tosia <3

Gdy dom został zastawiony wszelkimi torbami my usiedliśmy do kawci, a potem jak wszyscy odpoczęli po podróży wyszliśmy na spacer-zwiedzanie po osiedlu. Pokazaliśmy z Adrianem w jakim piękniusim miejscu mieszkamy oraz co mamy ciekawego dookoła. Zaszliśmy jeszcze do sklepu i wróciliśmy do domu na meczyk! Tak minął nam wszystkim wieczór ^^

W sobotę był "dzień zwiedzanie". Wstaliśmy między 8, a 9. Zjedliśmy śniadanie i zaczęliśmy się ogarniać. Po 10 ruszyliśmy w miasto, gdy cała 5 była gotowa do wyjścia. Najpierw ruszyliśmy do Fashion House, żeby kupić Marysi buty- niestety nic, ale tata Adriana na tym skorzystał :D potem kawka w domu i po 12 centrum, na Stare Miasto. Znaleźliśmy parking i na spacerek!


Między uliczkami, pokazywaliśmy jakie piękne miejsca kryje w sobie Gdańsk...


Aż wyszliśmy na Rynek.


Niezwykle urzekł mnie widok poniżej. Musiałam zrobić zdjęcie... Czy to nie piękne?


Ruszyliśmy spacerkiem po tym pięknym miejscu, pełnym turystów.


Rodzinka zobaczyła statek piracki...


I pozwoliliśmy sobie na małe co nie co...


Zrobiliśmy kółko wokół Starego Miasta i pojechaliśmy odstawić gdzieś samochód i pojechać SKM do Sopotu. Jechaliśmy pociągiem z racji, że Marysia nigdy nie korzystała. Coś w formie 'atrakcji'. W Sopocie chcieliśmy pójść na molo i zwiedzić Monciak. Chyba nic poza tym ciekawego tam nie ma... Tak więc kolejny spacerros ^^ Cały deptak był zajęty przez turystów i artystów. Wszędzie pamiątki, muzyka, obrazy i pokazy. Było na czym oko zawiesić.


Pogoda średnio dopisywała, ale najważniejsze, że nie złapał nas deszcz! W tym klimacie mieliśmy okazję powspominać z Adrianem naszą rocznicową randkę <3 piękna restauracja...


Potem wróciliśmy do Gdańska z zamiarem pójścia na obiad do Manekina. Niestety jak były tak były kolejki co stolika, aż poza budynek. Głodni zrezygnowaliśmy... Ale za to postanowiliśmy posmakować pizzy na naszym osiedlu! COOLtowa przywitała nas na bogato. Turlaliśmy się do domu haha. Dla Marysi zestaw dla dzieci z nuggets'ami, a dla nas dwie duże pizze: gyros i mięsna. Pychotki!


Ten wieczór zakończyliśmy również meczem, ale tym razem siatkówki.

W niedzielę było trochę zamieszania. Wstaliśmy przed 9, bo do 11 musiałam napisać ostatni test w szkole. Byliśmy na 10. Miało zająć mi to max 15min, więc wszyscy na mnie czekali we Wrzeszczu. Na moje 'szczęście' Pani nie było w szkole... Dyrektorka do niej dzwoniła-nie odbierała... Czekaliśmy do 10:30. W końcu okazało się, że mam być na 12 to pisać, ponieważ Pani nie ma z kim dziecka zostawić... Cóż... Okej! Ruszyliśmy nad morze *.* do Brzeźna! Pogoda była idealna, aż miałam ochotę wskoczyć do wody, taki upał!


Jak morze to i... lody! Poszliśmy po amerykańskie-najlepsze<3 choć ja z moim doświadczeniem z Maka zrobiłabym lepsze XD ale i tak były ekstra, bo podczas czekania zadzwoniła do mnie Pani ze szkoły! I co? Przeprosiła za zamieszanie, powiedziała, że egzamin końcowy zaliczyłam na 4 i 6, więc wystawi mi jakąś ocenkę i życzy mi miłych wakacjiiiiii! Tak więc miałam już luz i jestem szczęśliwa, że do września nie odwiedzę tej głupiej szkoły haha. Zadowoleni z lodami poszliśmy deptaczkiem w stronę parkingu, ale po drodze skusił nas park. Dużo biegaczy i spacerujących z psami. Ludzie na świeżym powietrzu, miejsca które przyciągają do tego-to co lubię :3


Skróciliśmy sobie drogę i wyszliśmy na wieeelkiej polanie, gdzie ludzie się opalali, odpoczywali, bawili się, grali. Cudowne.


A to Adrian ze swoim tatą. Gdyby jeszcze ten sam kolor koszulek...


12:15 byliśmy już w samochodzie i wracaliśmy do domu. Rodzice Adriana obiadu nie chcieli, więc wypiliśmy kawę i zaraz potem odprowadzaliśmy ich do autka i się żegnaliśmy.
Tak wyglądał nasz weekend w 5. Albo 6? Haha :D było fajnie, rodzinnie! Myślę, że spodobał im się Gdańsk, całe Trójmiasto, no i oczywiście nasze osiedle, a co najważniejsze-nasze malutkie mieszkanko.
Teraz widzimy się za dwa tygodnie w Pile.
Do zobaczenia! ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz