piątek, 5 sierpnia 2016

#1 Warszawa- relacja z wyjazdu

3 sierpnia 2016r.

Kolejny raz udało nam się gdzieś wyjechać, nawet na jednodniową wycieczkę! Mieliśmy przyjemność odwiedzić naszą stolicę, Warszawę.Pociąg mieliśmy o 4:34! Żeby się wyszykować na wyjazd musiałam wstać o 2:50, a blisko do PKP też nie mam. Wyszliśmy z Adrianem z domu punktualnie, żeby zdążyć na nasz pociąg. Na nasze szczęście spotkaliśmy kumpla na mieście (o 3:50!), który nas podwiózł na miejsce. Nieszczęściem było to, że złapała nas policja...
ale tylko sprawdzili nas i 10min później byliśmy wolni, uf. Droga do Warszawy była okropna, w dodatku jechaliśmy ponad 5 godzin. Co chwile ktoś wchodził, czy bilety do sprawdzenia, czy może "kawa, herbata?"-nie dziękujemy, chcemy spać! Zważając na to, że poszliśmy po 21 wydawałoby się, że nie przeżyjemy tego dnia bez zmrużenia oka w trasie. Niestety przy końcu drogi na max. 30min nam się udało! Zawsze coś, choć i tak nie dużo. Ale uwaga! JESTEŚMY W WARSZAWIE! Ja od razu dostałam dużych oczu, których nie mogłam oderwać od tego co widzę. Pierwszy raz w życiu widziałam taaak wielkie budynki, a co więcej-w większości ze szkła. To było coś niesamowitego. Więc, co było bardzo w moim stylu, wyciągnęłam telefon i zaraz przy wyjściu z PKP zaczęłam robić zdjęcia. Szkoda tylko, ze nie mam prawdziwego aparatu, żeby mogły one wyglądać w lepszej jakości i kolorach. Ale ciesze się tym co mam i że nasz piękny, kolejny wyjazd jest uwieczniony! Tak więc udaliśmy się do Złotych Tarasów, zwyczajnie się rozejrzeć, nie na jakieś wielkie zakupy. Choć i tak bardziej mnie interesowało co jest do okola-budynki, wnętrza oraz dekoracje, niż ubrania (pomijając New Yorker, u nas go nie ma, więc jak zobaczyłam wielkość tego sklepu w Warszawie to pomyślałam, że nie wchodzę, bo inaczej zostanę tam na 2 godziny minimum!).Wracając... samo wejście do galerii robiło wrażenie, a to był dopiero początek.
Środek Galerii, hm, wow. Ta góra, "sufit", wow. Wszystko jedno wielkie "wow"!
Porobiliśmy kilka zdjęć, Roksana z Danielle coś zjadły i wyruszyliśmy w trasę! Postanowiliśmy zobaczyć Pałac Kultury i Nauki, Łazienki Królewskie, Pałac Prezydencki, Stare Miasto, Stadion Narodowy, ale tam nie udało się nam dojść, jak i nad Wisłę :( Poszliśmy punktami po kolei! Najpierw Pałac Kultury i Nauki.
Następnie Łazienki Królewskie. Mieliśmy 30min drogi z punktu A do B, więc dużo czasu na rozglądanie i robienie zdjęć, rzecz jasna :D ujęła mnie ulica Piękna! Bo naprawdę była piękna! Nie miałam jak niestety tego ująć na zdjęciu, stad tylko jedno :( Budynki i te przecudne drzewka robiły wrażenie.
Google Maps doprowadziło nas w końcu do Parku, lecz niestety, jak się okazało po 20min chodzenia po nim, to nie były Łazienki Królewskie, ale Park Ujazdowski.
 
Park jak Park, ale w Warszawie zachwycałam się wszystkim! Przecudne miejsce! Ale wracając... to nie koniec! Gdy zorientowaliśmy się, że w tym miejscu nie dojdziemy do Łazienek haha sprawdziliśmy to ponownie na telefonach. Zaraz wyruszyliśmy dalej w drogę. Ale oczywiście weszliśmy w pierwsze wejście do Parku... które doprowadziło nas do jakiegoś Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego, a za wejście zapłaciliśmy. Hmm, tam nie było przejścia do Łazienek. Zrezygnowani wyszliśmy stamtąd, a kawałek dalej odnaleźliśmy wejście do naszego aktualnego celu!
Dziewczyny zostały dłużej w poprzednim miejscu, bo wykupiły jeszcze wstęp do szklarni (oglądały roślinki), wiec jak doszliśmy do Łazienek, zmęczeeeni, osiedliśmy i tak chyba przez 30min! Potem dzwonimy do dziewczyn gdzie są i czekaliśmy na nie na miejscu. Nie przychodziły przez 15min, więc dzwonimy ponownie, a tu wyłączone telefony. Trochę się zmartwiliśmy, bo byliśmy 400km od domu i jak tu się odnaleźć w Warszawie, a gdzie one były? Zaczęliśmy iść do głównego wejścia z nadzieją, że spotkamy Roksanę z Danielle. Niestety... 5min później zadecydowałam, że wrócę je poszukać. Były koło malej fontanny, jadły ciasteczka i karmiły gołąbki! Niczym się nie przejmowały i cieszyły się chwilą. Przedstawiłam im sytuacje haha i wróciłyśmy do naszych chłopców. Była już godzinka obiadowa, więc poszliśmy tą samą drogą do centrum, żeby coś zjeść. Zatrzymaliśmy się na kebabie w centrum. Dziewczyny nie miały ochoty, więc wróciły do Złotych Tarasów, żeby kupić dla Danielle buty na przebranie (miała całe stopy w plastrach). I właściwie od tamtej pory byliśmy rozdzieleni-już do nas nie doszły. Najedzeni zaczęliśmy iść do kolejnego punktu naszej wycieczki :D Kierunek Stare Miasto, a po drodze Pałac Prezydencki! Niesamowita była droga do naszego celu. Mam słabość do kawiarenek przy ulicach oraz do kwiatów w donicach, które ozdabiają miasta. Nadaje to cudownego klimatu, jest to coś co mnie najbardziej urzeka! Wystarczy spojrzeć!

Miedzy kawiarenkami znalazłam stragan z pamiątkami i kupiłam 4 pocztówki!
 Usiedliśmy, żeby odpocząć. Obserwowaliśmy ludzi na ulicach i jak toczy się tam życie. Następnie udaliśmy się do Galerii i zaczynaliśmy myśleć, o której godzinie wrócić do domu? Nie kupiliśmy w razie co biletów, gdyby zmieniły nam się plany. I rzeczywiście, tak się stało! Planowaliśmy wyjechać po 22, potem jednak o 23. Na końcu stwierdziliśmy "halo! jesteśmy w Warszawie!" i tak została podjęta decyzja o powrocie do domu o 6:30 z rana. Chodziliśmy po Warszawie pół nocy, znaleźliśmy się w różnych zakątkach tego miasta, a o 3:30 odwiedziliśmy Mc'Donald i zjedliśmy Big Maca. Nocą budynki wyglądają jeszcze bardziej magicznie, całe oświetlone! Te ujęły mnie najbardziej...
Byliśmy wykończeni i po 4 znaleźliśmy się na PKP i kupiliśmy bilety powrotne. Zostały ponad 2 godziny do pociągu, a nie mieliśmy sił nic więcej robić jak spać. Tak więc położyliśmy się i spaliśmy na PKP! Przed 6 przyjechał pociąg, który nas obudził. Zaspani weszliśmy do niego, nie sprawdzając czy to jest w ogóle nasz! ...nie był to nasz. Była to SKM. Wyszliśmy z niej na najbliższym przystanku w Warszawie, modląc się, aby nasz pociąg tędy przejeżdżał, bo nie wrócilibyśmy już na poprzedni przystanek. Na nasze szczęście tak było. Gdy przyjechał pociąg, znaleźliśmy nasze miejsca i już nie mieliśmy problemów ze snem. Dojechaliśmy do domu przed 12, wzięliśmy prysznic z Adrianem, zjedliśmy płatki i położyliśmy się do łóżka. Adrian jak zasnął tak spał do 21:30. Ja jeszcze musiałam odebrać po 15 brata z przedszkola i poczekać aż wróci mama z pracy. Kolo 17 mogłam się obok niego położyć i spać aż do rana.
Wyjazd był cudowny, widziałam rzeczy, których nigdy nie miałam okazji w życiu, cieszyłam się jak dziecko na widok tego cudownego miasta. Jeśli ktoś jeszcze nie odwiedził Warszawy-polecam z całego serca!
A już za dwa dni mamy kolejną wycieczkę! Jedziemy razem z Adrianem i jego rodzinką nad morze, aż na 6 dni :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz