wtorek, 23 sierpnia 2016

#4 Historia, która zaczęła się 24.05.15r. / Trójmiasto

24 sierpnia 2016r.
  Dzisiaj jest nasza data, która oznacza, że jesteśmy już z Adrianem rok i 3 miesiące razem!
Nawiązując do roku... spędziliśmy naszą rocznicę w Trójmieście i w okolicach. Nasz wyjazd trwał 5 dni i myślę, że warto wrócić do tego czasu i troszkę powspominać cudowne chwile.
 Plan był taki: pojedziemy do mojego ukochanego Gdańska 23 maja (poniedziałek), na trzy dni (dwie noce), ponieważ 24 maj to nasza rocznica! A 25-ego miał być powrót do Piły. Ale! Moja najlepsza przyjaciółka pod słońcem, mieszkająca za Gdynią zaprosiła nas do siebie do domku już dwa dni wcześniej, więc wyjazd nam się cudownie przedłużył i byliśmy już od soboty w Mrzezinie.
SOBOTA
Wpakowaliśmy się do pociągu o 6 rano i byliśmy na miejscu o 11 z jedną przesiadką po drodze. Dostaliśmy piękny pokój, a nawet sypialnie wraz z łazienką tylko dla nas :D od razu zapowiadało się fajnie! Był to lajtowy dzień już do końca, nigdzie nie wychodziliśmy. Wieczorkiem robiliśmy grilla, razem z nami byli również Mati z dziewczyną, Sebastian oraz ich znajomi. Na koniec usiedliśmy wszyscy do filmu, to był mily wieczór :) Super plany czekały na nas już następnego dnia. 
  NIEDZIELA
Seba, jako że pracuje w hotelu, dostał pozwolenie byśmy weszli na jakiś czas na baseniki, sauny i jacuzzi! Nadszadł czas na relaksik. Potem ruszyliśmy bulwarem nad morzem przez Gdynie :)
 PONIEDZIAŁEK
Następnego dnia już musieliśmy rozstać się z Weroniką i o 11 udaliśmy się do Gdańska, naszym celem na początek był nocleg na Oruni. Był dziwnie skryty, ale udało nam się trafić na miejsce o 13. Zostawiliśmy swoje rzeczy i poszliśmy w miasto! Nadszedł czas zwiedzić tą część Trójmiasta. Do centrum, a konkretnie do Starego Miasta, mieliśmy aż 4km. Ale w drogę! Trzeba szukać jakiegoś kebaba na obiad :D musieliśmy stwierdzić, że w centrum trudno coś znaleźć (albo my źle szukaliśmy i chodziliśmy po złych drogach), ale trudno o jakiś sklep spożywczy czy chociażby zwykły, tani kebab dla turystów jak my. Kontynuując... doszliśmy do Starego Miasta!
Przeszliśmy się nad rzeką i po chwili znaleźliśmy nasz obiad! Potem odwiedziliśmy Galerię Madison, a po obchodzie poszliśmy obok do uroczej kawiarenki na kawusię. 
Następnie zwiedzaliśmy moje przyszłe miasto w jego centrum i szukaliśmy miejsca gdzie moglibyśmy zjeść naszą rocznicową kolację! Niby znaleźliśmy jakieś miejsce, ale... ok. 18 wpadliśmy na pomysł, że skoro była już Gdynia, Gdańsk to trzeba do Sopotu! Zaraz przeszliśmy do działania, wsiedliśmy w SKM i dojechaliśmy. Poszliśmy w kierunku morza... przeszliśmy się po Monciaku, gdzie było peeełno ludzi, przy morzu odbywały się jakieś występy, a potem plaża.
Czas był szukać miejsca na naszą cudowną kolację.. Ja się jeszcze przebrałam w Maku, wysokie buciki, elegancja francja, żeby na takiej kolacji jakoś wyglądać, a była to nasza pierwsza prawdziwa kolacja i to z okazji naszej rocznicy! Nasza wybrana Restauracja nazywała się UNIQUE.
Wyjątkowi ludzie, wyjątkowa okazja, wyjątkowe miejsce, to przydałoby się wyjątkowe jedzenie... zamówiliśmy: jakieś dziwne makarony, których nazwy nie pamiętam, Adrian miał zielony, a ja czarny, do tego krewetki z owocami morza, a Adrian kurczaczek. Obiad wyglądał tak, że wielka kupa żarcia, nie do końca wiedziałam co jem, najadłam się tą kolacją, a wyglądała jak nietknięta!
Z bolącymi brzuchami od podejrzanego jedzenia wróciliśmy na pkp po 22, żeby dojechać do naszego pięknego hoteliku w Gdańsku. Zanim doszliśmy było po 24 i padliśmy na nasze łóżko zmęczeni całym dniem chodzenia.
WTOREK
♡ NASZA ROCZNICA ♡
Którą, co prawda, obchodziliśmy dnia poprzedniego! Ale z tego powodu, że zostaliśmy zaproszeni na ten dzień, na obiad i kolację, do mojej najwspanialszej rodzinki. Ale po kolei! Z rana czekało nas zawiezienie papierów do Teb, czyli załatwienie mi zwyczajnie szkoły. Podpisałam z nimi umowę i oficjalnie zostałam uczennicą technikum policealnego na kierunku Higienistka Stomatologiczna. Kto by pomyślał... Później zahaczyliśmy o Uniwersytet Gdański, żeby zapytać czy są jakieś ogłoszenia na pokoje od nowego roku, a następnie na chwilkę do Galerii Bałtyckiej. Obskoczyliśmy co chcieliśmy i koło 13 trzeba było się ogarniać na obiadek do Cioci. Adrian chciał wyglądać elegancko, więc wziął ze sobą koszule, ale ubierając ją w autobusie rozerwała się! Przed 15 do niej dojechaliśmy, tramwajem i autobusem. Było ekstra, Adrian poznał moją najlepszą część rodzinki, która go baaadzo polubiła. Jak wszyscy inni, bez wyjątków *.* zobaczyliśmy małego Remisia, najcudowniejsze dziecko na ziemi! Taki kochaniutki maluszek... Rozmawialiśmy, byliśmy się też przejść z ciocią. Wszystko było idealne. O 20 wracaliśmy do Gemini, dojechaliśmy do centrum, a stamtąd nie mieliśmy sił, żeby iść pieszo 4km, więc wsiedliśmy w autobus. Jeszcze ich nie zdążyliśmy ogarnąć, więc było całkiem zabawnie... Zobaczyliśmy kierunek "Orunia" i wsiedliśmy. Ciocia mówiła nam, że to najgorsza okolica w Gdańsku, czego nie wiedzieliśmy, ale tego wieczoru się o tym przekonaliśmy.. Było już ciemno, ciemne ulice, jakieś podejrzane miejsca, strach się bać! Włączyłam Google Maps i patrzyłam czy chociaż trochę zbliżamy się do naszego zakwaterowania, bo na pewno nie chcielibyśmy iść pieszo po tych ciemnych, strasznych ulicach. Nałykaliśmy się strachu, ale na końcu dotarliśmy miejsce niedaleko noclegu. Prawie biegłam! Ale za to spędziliśmy miły wieczór w pokoju... :3
Ucieszyło mnie, że Adrianowi spodobały się osiedla w Gdańsku, takie na jakich mieszka Ciocia. Są spokojne, w okolicach nie brakuje sklepów, no i są przecudowne! Może uda nam się kiedyś zamieszkać na takim pięknym osiedlu, marzyłabym o tym...
ŚRODA
Ostatni dzień w Trójmieście, a właściwie pół :( nie mieliśmy za dużo czasu na chodzenie. O 10 wyruszyliśmy już z walizkami w miasto. Udaliśmy się do Galerii Bałtyckiej na troszkę dłużej. Byliśmy ciut zmęczeni i nogi nas bolały od codziennego chodzenia od rana do nocy. Tym razem skorzystaliśmy z tramwaju, nie SKM. W końcu muszę się uczyć korzystać z komunikacji miejskiej w Gdańsku i okolicach, bo jeszcze chwila i zawitam tam na dłużej! Po południu czekał na nas pociąg i grzecznie wróciliśmy do Piły :(
Tak cudownie spędziliśmy nasz pierwszy rok, a po nim już mamy za pasem trzeci miesiąc. Nie wątpię, że będą lecieć kolejne. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Adrian przede wszystkim jest moim najlepszym przyjacielem, zawsze mnie wysłucha i pomoże, jest przy mnie, jest ze mną. Wspiera moje decyzje i pomaga realizować moje marzenia. Gdziekolwiek będę on pójdzie za mną a ja pójdę za nim. Między nami jest coś czego szukają wszyscy w swoim życiu, niesamowita więź, która przetrwa wszystko i będzie trwać, trwać i trwać.
Jest to historia, która zaczęła się 24 maja 2015r... 
która nie będzie miała końca...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz