piątek, 16 września 2016

#7 Nowe miejsce na ziemi

4 września 2016r.
Było bardzo dużo spraw do załatwiania. Począwszy od samej przeprowadzki, po załatwianie spraw na mieście i szukanie pracy. Pan z busem do przeprowadzki był już o 8 pod moim wieżowcem, a my (Adrian, Damian i ja) przed 7 już zaczęliśmy znosić rzeczy na dół. Cała klatka była zajęta przez moje rzeczy.
Niby mały pokoik, a zebrało się: 11 kartonów+walizka+meble.
Czas był pożegnać się z moimi ukochanymi widokami z 11 piętra...
Z braciszkiem... (który w ostatnich dniach załapał się na pizzę u kochanej siorki :3)
I parę dni wcześnie z koleżankami z klasy z Liceum... spotkałyśmy się na kaweczkę, wspólny kobiecy wieczorek :)
Pogoda na przeprowadzkę była jak najbardziej idealna. Nie było za gorąco, a gdy zbliżaliśmy się do Sulęczyna cudownie się rozjaśniało, a na miejscu mogliśmy sobie pozwolić na kawkę i ciasto pod słoneczkiem. Zostawiłam tam część rzeczy: pare kartonów z niepotrzebnymi rzeczami, kino domowe, szafę, szafkę pod telewizor i stoliczek. Ciocia pokazała mi co się dzieje w domu-jeden wieeelki remont na 1 piętrze! Żadnych ścian, pusto wszędzie, tylko wujek ogarniający dach na drabinie. Będzie naprawdę cudownie :)
Po pogaduszkach ruszyliśmy do miejsca docelowego. Mrzezino! Ahoj, jestem! Rozpakowaliśmy busa do końca, panowie zjedli pizzę i czas był się żegnać... nie rozczuwaliśmy się z Adrianem za bardzo, bo mieliśmy się widzieć za parę dni. (Powrót do Piły na ortodontę.) Tak więc mój kochany wrócił do domku, a ja musiałam zabrać się za te kartony. Weronika z Matim pojechali po rodziców na lotnisko i wrócili o 21. Do południa dnia następnego udało mi się wszyściutko oporządzić. Muszę przyznać, że idealnie wpasowałam się z meblami w klimat domu i że pięknie pasują mi do całego pokoju. Sądzę nawet, że jest ładniejszy od mojego poprzedniego! I nie byłabym sobą gdybym nie zachwycała się pieskami! Tijka jest przecudowna, bardzo polubiła mojego Misia od Misia :D bardzo dużo czasu z nim leży jak tylko może do mnie wejść. Jest przesłodka i kochana. Natomiast Ajra jest tak śmieszna! Wieczorem, gdy jesteśmy w salonie, ona kładzie się na kafelkach na plecach i wygląda jak rozkraczona żaba.
Później dogadałam się z Panią Elą odnośnie wynajmu i oto tu jestem. Jestem szczęśliwa... zostało mi jedynie załatwić podstawowe rzeczy takie jak: PRACA!, lekarz medycyny pracy do szkoły, samą szkołę, innych lekarzy i zacząć orientować się jak jeżdżą pociągi.
Do Trójmiasta wybrałam się w poniedziałek i starałam się załatwić jak najwięcej. Umówiłam się do lekarza do szkoły w Gdańsku, potem pojechałam do Gdyni do Galerii Riviera popatrzeć czy jest jakaś praca i odwiedziłam Fitness Club, żeby zanieść CV i zrobiłam potrzebne zakupy.
Cieszę się, bo wszystko się zaczyna powoli kręcić i jestem z siebie dumna, że dopięłam swego! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz