niedziela, 11 grudnia 2016

#23 życie - cudowna podróż / xmas is coming

9.12.2016r.
Nie myliłam się. Ten weekend był cudowny, jak cały tydzień. Może zacznę od początku, czyli piątku. Dnia szkoły, początku weekendu, wyczekiwania na mojego mężczyznę i niespodzianek.
Pojechałam na zajęcia do dyrektorki i p. higienistki na 9:40. Ze względu na pociągu byłam już o 8:40 we Wrzeszczu, gdzie czekała na mnie Karolcia <3 wg tradycji higienistek poszłyśmy do Maka na kawkę.
Byłam nieco nieżywa, ale ten dzień zdecydowanie mnie ożywił. Sporo się działo! Poranne pogaduszki i do szkoły. Projekt jakoś nam leci do przodu, do końca grudnia musimy go podesłać dyrce, da radę :) potem zajęcia u higienistki, zaliczałam test, przez tzw. "głupie błędy" dostałam 4. Miałyśmy też część praktyczną pracy z pacjentem. Ekstra! Skończyłyśmy o 12:30 i tak jak się umówiłyśmy z dziewczynami (Karoliną, Adą, Anką i Gosią) poleciałyśmy jak na skrzydłach do samochodu Karoliny i pojechałyśmy do Sopotu do 77sushi na... sushi! Byłyśmy taaak szczęśliwe, szok haha. 
Potem zawitałyśmy do Wyczesanych w Gdyni, czyli objazd Trójmiasta *.* zostałyśmy przy okazji profesjonalnie obsłużone i dostałyśmy próbki kosmetyków. Dzisiaj wypróbuję te cudeńka i zobaczę co to jest. Potem wróciłyśmy na Wrzeszcz odwieźć dziewczyny i poszłyśmy z Karoliną na obchód Galerii Bałtyckiej. W kolejnych planach byłą realizacja niespodzianki dla Adriana, w końcu cały dzień na to czekałam... co ja gadam, życie od jego przyjazdu do przyjazdu! Jak wspominałam wcześniej coś postanowiłam przyszykować. O 16:40 zadzwoniłam do Manekina i zamówiłam Pancake'i czekoladowe z jagodami, białą czekoladą i sosem śmietankowym *.* nie chciałam Adriana ciągać stąd, aż do Gdańska, więc Gdańsk zaciągnęłam mu tutaj! Czemu miałam rezygnować ze wspólnego zjedzenia pancake'ów? Tego się nie spodziewał! Po 17 je odebrałam i sunęłam na zakupy do Rumii, bo mój chłopak był głodny jak wilk, a nie mogłam mu dać dwóch pancek'ów, żeby się nimi najadł, słodkim...
Kupiłam szampana i mnóstwo rzeczy, żeby umilić nam wieczór! Dojechałam do domu o 20, a po 21 wychodziłam na pkp Mrzezino po mojego mężczyznę <3 21:33 i podjechał pociąg! Szczęśliwi poszliśmy do domku i przyszykowałam Adrianowi najpierw kolację: tościki (czyli to co lubi) polane sosem bolońskim! Mniami! Potem poszłam do kuchni przygotować moją niespodziankę.. wyszło tak:
Chyba był zachwycony i mówił, że totalnie się nie spodziewał. To był udany wieczór...

10.12.2016r.
Nie chcieliśmy siedzieć w domku, więc 10:16 pociąg kierunek Gdynia Wzgórze Św. Maksymiliana, a konkretnie Riviera! Chcieliśmy pochodzić sobie po sklepach, ale w sumie nic ciekawego do kupienia nie było. W Auchanie kupiliśmy sobie pizze na kolacje i szczęśliwi! A na obiadek poszliśmy do Garden Burger i zjedliśmy zestaw obiadowy, na początek myśleliśmy, że się nie najemy, ale nie mogłam wstać haha. Później załapaliśmy się nawet na darmową kawusie-Nespresso!
 Ogólnie klimat w Galerii mega świąteczny, chodziły reniferki z saniami i Świętym Mikołajem! Wszędzie były jakieś elfiki co zajmowały się np. dziećmi, oraz różne atrakcje typu stoliki, gdzie można było robić własne bombki. Czyż nie fajnie?
Potem pojechaliśmy do Rumii, żeby zajść do Pepco. Tam kupiłam sobie ozdoby świąteczne do pokoju! Kocham Święta i tak cieszę się, że odrobina tego klimatu zagościła w moim pokoju, jestem szczęśliwa maxxx...

Potem do Lidla po małe co nieco, a przy okazji wyłapałam kalendarz na 2017 rok! W Empiku są trochę drogie, a tam kupiłam za 12,99zł, więc super. Chwile na pociąg odczekaliśmy w moim McDonald'sie, gdzie Adrian mógł podpatrzeć moich kolegów z pracy i wiedzieć na przyszłość gdzie to jest, a o 19:20 do Mrzezina. Po 20 zrobiliśmy kolację, czyli nasze pyszne pizze, a potem mieliśmy chwilę dla siebie :3 prysznic i siedzieliśmy do 2 na laptopie i słuchaliśmy piosenek i szukaliśmy jakichś fajnych nowych. Czilujący wieczorek we dwoje.

11.12.2016r.
Obudził nas mój budzik o 8:30, którego natychmiast wyłączyłam i poszliśmy spać dalej. Gdybyśmy wiedzieli, że zmarnujemy pół naszego wspólnego ostatniego dnia na spanie do 10:50 pewnie byśmy wstali o tej 8:30, żeby jeszcze móc się sobą nacieszyć, ale co poradzić? Przynajmniej się wyspaliśmy, a poszliśmy spać późno. Wstaliśmy i zjedliśmy wspólne śniadanko i wypiliśmy kawkę. Potem spędziliśmy ostatnie wolne chwile najprzyjemniej jak się da. Adrian chwilowo zamienił się w fotografa i wzięło nas na porobienie fajniutkich zdjęć...

Następnie był szybki obiadek, który średnio wyszedł, więc zjedliśmy płatki haha i kolejną kawę na dodanie mocy! Wtedy już zostało tylko 15min do wyjścia... Czemu te nasze weekendy tak szybko mijają? Naprawdę jest to straszne, jeden dodatkowy wolny dzień by się przydał, byłoby idealnie!
~ ~ ~
Musimy się cieszyć tym co mamy, a tak naprawdę mamy wiele, bo mamy siebie. To jest najważniejsze. Dzięki temu moja podróż przez życie jest jeszcze cudowniejsza, bo mam z kim ją przeżywać. Teraz czekam na 22.12.16r, bo znowu zobaczę moją miłość.
10 dni.
Czas start.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz