wtorek, 3 stycznia 2017

#28 sylwester 2016/17 /Gdynia, Gdańsk

31.12.2016r.
Nie sądziłam, że Sylwester będzie tak wyjątkowy! Nieprzewidywalne, totalne zaskoczenie, niesamowita noc jakiej się nie spodziewałam. Najcudowniejszy Sylwester ever...
Pracę skończyłam o 21. Adrian już czekał na mnie od 19:30. Manager w Maku pozwolił nam zostawić torbę Adriana i moje zakupy, żebyśmy tego nie targali po mieście. Wzięliśmy ze sobą plecaki z tym co potrzebne na noc, czyli szampan na 24 i takie różne inne :3
Sylwestra postanowiliśmy spędzić w Gdyni z racji że miały być jakieś koncerty na Skwerze. Pociąg mieliśmy o 21:28 i ruszyliśmy. Po 22 byliśmy na miejscu. Mega urzekło mnie to, że miasto żyło. Było pełno ludzi na ulicach, super klimat, nie wspominając o oświetleniu... Tak wyglądała scena na Skwerze!
Za bardzo się nie działo, więc postanowiliśmy ruszyć w miasto. Zawsze chciałam pokazać Adrianowi ulicę Świętojańską, więc zawróciliśmy i ruszyliśmy spacerkiem. Miała cudowny świąteczny klimat, naturalnie ta ulica jest piękna, ale z tymi ozdobami i światełkami przebiła wszystko!
Właśnie w tym miejscu jakie uwieczniłam u góry coś zwróciło naszą uwagę, więc skręciliśmy w lewo, a gdy dotarliśmy do wypatrzonego celu, ku naszym oczom ukazało się to:
CUDOWNY KLIMAT! Nie wiem czy istnieją piękniejsze miejsca w Święta na świecie od takich. A takie rzeczy potrafię znaleźć tylko z Adrianem. Co najfajniejsze zaraz rzuciło nam się w oczy kolejne miejsce. Na prawo były schody chen chen wysoko i oczywiście tam weszliśmy. I co? Panorama całej Gdyni, o taaak!
(Kocham tego Pana wyżej :3)
!WITAJ 2017!
Dookoła zaczynały szaleć fajerwerki, coraz więcej, coraz wyżej, coraz piękniej. O 24 z Placu obok koncertu wystrzelił przecudowny pokaz jakiego nigdy w życiu nie widzieliśmy i nikt tego nie powtórzy. Trwał ok. 15min, a my nagrywaliśmy, piliśmy w między czasie szampana, oglądaliśmy i nie mogliśmy wyjść z zaskoczenia. To było coś niesamowitego, a w dodatku byliśmy w miejscu, gdzie wszystko było pięknie widać. Jak zwykle nam się wszystko udaje jak najlepiej... nie da się razem inaczej!
Gdy pokaz dobiegł końca postawiliśmy iść w miasto. Zeszliśmy z powrotem na dół i miałam z Adrianem rozmowę. Zawsze gdy więcej wypije otwiera się przede mną, wiele w sobie trzyma, ale nie musi mówić nic, żebym go rozumiała. Usłyszałam od Niego przepiękne słowa, których pewnie by nie powiedział normalnie, a ja muszę je tutaj uwiecznić. Powiedział, że mimo, że teraz mówimy jak mówimy to kiedyś "chce mieć ze mną dzieci i będzie dla nich najlepszym ojcem na świecie i jak będzie miał syna będzie mu mówić, że jest z niego bardzo dumny". To jest tak ważne, że nie wierzę, że to usłyszałam i chyba nie zapomnę tego co mówił. Kocham go i wiem, że będziemy najcudowniejsi do końca świata...
Potem zgłodnieliśmy i poszliśmy na pkp w Głównej do Maka i zjedliśmy sobie Big Maki i Wieś Maki :D o 3:35 mieliśmy pociągi do Rumii. Większość drogi przespałam haha standard! A On kochany czuwał nad przystankami... Poszliśmy odebrać torbę i poszliśmy czekać na pociąg do Mrzezina, który był dopiero o 5:19... dalej spałam xD Ok 6 dotarliśmy do domu padnięci całą nocą. Strasznie szybko ten czas w Gdyni minął... ale był niepowtarzalny *.*

1.01.2017r.
Nowy Rok
Obudziliśmy się o 12 z delikatnymi bólami głowy-typowe. Był to tak chilloutowy dzień, że nie ma pytań. Cały czas razem w łóżku, nie ruszaliśmy się prawie z pokoju. Oglądaliśmy Wikingów, czyli jeden z moich ulubionych seriali. Cały dzień na leniuszkowanie, czy nie idealnie? Raz na jakiś czas musi być taki resecik i czas na łóżko. Nie widziałam tego dnia światła haha! Jeszcze mieliśmy popołudniową drzemkę do 19! Naprawdę taki piękny dzień z Adrianem *.* najfajniejsze to, że mogliśmy sobie na takie coś pozwolić, a następny cały dzień również mieliśmy dla siebie! Czas do niego przejść...

2.01.2017r.
Mając w głowie to, jaka piękna Gdynia jest nocą nie chciałam ruszać się z domu do południa. Mogliśmy trochę pospać-Adrian był tym zachwycony! Trochę posprzątać, zrobić pranie, a po południu, o 14:56 mieliśmy pociąg z Mrzezina do Gdańska. Chciałam zabrać mojego cudownego do Parku Oliwskiego, żeby ujrzeć jak został udekorowany na Święta. Wiedziałam, że jak dojedziemy będzie już ciemno, czyli będzie klimat :3 cała droga do Parku była przecudowna, na lampach wisiały światełka... wszędzie były światełka, czyli było przepięknie! A gdy dotarliśmy...
Wszędzie lampki, ozdóbki, dekoracje. COŚ PRZECUDOWNEGO. Kocham ten klimat, kocham Święta, to jest tak magiczne...
Jak przeszliśmy Park chcieliśmy iść coś zjeść, ale wpadłam na pomysł, żeby wrócić do domu i zrobić coś dobrego. Ku naszemu zaskoczeniu wyszło nam to GENIALNIE! Wpadliśmy do Biedry do Rumii i kupiliśmy co trzeba. o 19:05 powrót do domu i o 20 wparowaliśmy do kuchni. Fileciki w kostkę wrzuciłam na patelnie, a Adrian zrobił przepyszny sos czosnkowy, naprawdę super :o! I zrobiliśmy własnej roboty wrapy :D z mięskiem, serem, szynką, sałatą, pomidorem, ogórkiem, sosem czosnkowym i kechupem! Zjedliśmy po dwa, prawie pękliśmy z przejedzenia, ale było warto, tak nam smakowało, że jestem przekonana, że nie raz to kiedyś będziemy robić...
Zwinęliśmy je i były gotowe do jedzenia. Pyszotki *.*
Dokończyliśmy moje zaległości w Wikingach i 24-1 poszliśmy spać.

3.01.2017r.
Mieliśmy bardzo przyjemną pobudkę o 10, a w zasadzie ja :333 (he knows what i mean) Ok. 11 wstaliśmy, zjedliśmy śniadanko, wypiliśmy kawkę, potem zrobiłam ostatnie pranie. Mieliśmy trochę czasu dla siebie, a potem szybkie przygotowania do wyjazdu Adriana... o 14:56 miał pociąg, zrobił kanapki i wyszliśmy na pkp.

Ehh.. a teraz, gdy grafiki pracy mamy jakie mamy, patrzyłam jak odjeżdża pociągiem z myślą, że zobaczymy się dopiero za 3 tygodnie, na jego studniówkę...
Nie mogę uwierzyć, że za każdym razem potrafimy spędzić czas w 100% najlepiej jak się da, a czasem lepiej wychodzi, niż sami chcieliśmy. Jak jesteśmy w domu wygłupiamy się, droczymy, on mnie denerwuje jak nikt, ale śmieję się z tego co robi. Kocham po prostu przy Nim być. A teraz znowu wracam do pustego pokoju, gdzie nie słychać nawet niczyjego oddechu, nie czuć niczyjej obecności. Wróciła codzienność, samotność, na trzy tygodnie... Z drugiej strony myślę, że sobie pochodzi przez ten czas do pracy i będzie zarabiał, odkładał. Ten czas i tak minie, ale niech minie szybko, proszę... Chcę Go mieć znów szybko przy sobie.

Dziękuję Skarbie za te Święta, ten wolny czas, Sylwester, chodzenie, zwiedzanie, leżenie, bycie obok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz