poniedziałek, 16 stycznia 2017

#30 piątek trzynastego

13.01.2017r.
Cały tydzień był pełny zaliczeń, a piątek trzynastego - ostatni dzień w semestrze był wyjątkowo stresujący ze względu na ostateczne zaliczenia, egzaminy i testy.

  • W poniedziałek były zaliczenia u "Pokemonki" z narzędzi, na które się wcale nie nauczyłam, bo w niedziele późno wróciłam od Cioci <3 ale była współpraca (choć takie złe te narzędzia nie były) i udało mi się zaliczyć dwa testy na 5.
  • We wtorek... cóż, stwierdziłam, że nic ciekawego w szkole nie będzie, więc jak mawiam, postanowiłam w zostać w domu i "ogarnąć życie". Ale jednak coś w szkole się pojawiło! Pani Pokemon przedstawiła prezentacje i za jej wysłuchanie postawiła wszystkich 5 i za obecnośći też 5, więc haha kolejne wpadły. Co więcej Pan Doktorek zrobił test semestralny i dobra dusza pozwolił, aby koleżanki napisały za nieobecne, więc wpadła kolejna 5! Nieźle...
  • W środę i w czwartek byłam w moim Maczku od 11-21.
  • Piątek Trzynastego - egzamin semestralny u Pani Psycholog, inaczej - matura ustna z polskiego. Losowałam zestaw 3 pytań, miałam chwile na przygotowanie się i odpowiadałam jej na te pytania. Zdałam na 5 :D Ale taki cudowny dzień ten być nie mógł... -> po szkole po 12 poszłyśmy z dziewczynami do Bałtyckiej, chciałam wyjaśnić sprawę dotyczącą mojej karty "Mój Empik", bo coś mi to nie funkcjonowało. Dowiedziałam się tyle co nic, ale trudno. Po 14 jechałam do Rumii, żeby zrobić zakupy do domu. A przy kasie... nie mam portfela. Po paru wykonanych telefonach co się okazało? Został w Empiku. Przez chwilę miałam zawał, ale na szczęście się znalazł i mogłam go odebrać. Do domu wróciłam przed 20 :(
  • W sobotę byłam już na nóżkach od 6:20, bo jechałam znowu do szkoły na szkolenie ze sterylizacji. Ukończone certyfikatem *.* Pracę miałam w związku z tym od 13-21. Była też i Jola i ostatecznie się dogadałyśmy co do mieszkania razem. 1 luty się wprowadzam, jeszcze muszę tylko porozmawiać z Ciocią Mają co do mebli i jak ogarnę ostatecznie temat napiszę do Pani Eli, że się wyprowadzam... Będę miała i taniej miesięcznie i bliżej do szkoły!
  • I niedziela, czyli wczoraj-praca od 11-21, ale że było bardzo dużo ludzi przedłużyłam sobie do 22:45 tym samym odpracowując dwie zaległe sobotnie godzinki, czyli nie wyjdę na minus!
Cały weekend w pracy byłam na runnerze, także super. Była też dobra ekipa-co najważniejsze, więc było i śmiesznie i szybko mi praca zleciała. Co jest fajne jeszcze tylko ten tydzień pracy i potem tylko środa i czwartek i jadę do Adriana... Już połowa za nami, mniej dni niż więcej. Już kolejny miesiąc będzie z głowy, coraz bliżej czerwca, czyli zamieszkania razem. Nie mogę się doczekać! Mieć go na co dzień i budzić się u jego boku. To musi być niesamowite. Już niedługo <3

A dzisiaj jest mój dzień. Jest poniedziałek i jako że mam ferie to mam dzień wolny. Wstałam i zobaczyłam, że nadal od wczoraj rana pada śnieg. Mamy cudowną zimę, szkoda, że dopiero teraz, a nie na święta ale cóż... Pogoda też daje kopa do działania. Postanowiłam zająć się blogiem, zrobię trening, posprzątam domek, czyli "ogarnianie życia" :D tzw: #metime! Poczytam, może coś obejrzę, albo i obraz porobię. Lubie takie dni, gdy mogę się sobą zająć... Miło mi minie i mam nadzieję, że i szybko. A teraz czas działać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz